Recenzja filmu

Dochodzenie (2002)
Michael Caton-Jones
Robert De Niro
Frances McDormand

W cieniu ojca

Antyczna tragedia w amerykańskim dramacie? Czy takie połączenie jest możliwe? Stracie się dwóch wierzeń - greckiego, że los został już dawno określony przez Mojry oraz amerykańskiego, że w
Antyczna tragedia w amerykańskim dramacie? Czy takie połączenie jest możliwe? Stracie się dwóch wierzeń - greckiego, że los został już dawno określony przez Mojry oraz amerykańskiego, że w każdej chwili można coś zmienić, a nawet zacząć życie od nowa. Tak, jest. Taką mieszankę proponuje reżyser Michael Caton-Jones - twórca "Chłopięcego świata" i "Rob Roya" - w swoim filmie "Dochodzenie". Miejscem dramatu jest Long Beach, biedniejąca i niszczejąca plaża w okolicach Nowego Jorku; jego postaciami zaś Vincent LaMarca oraz jego syn Joey. Pierwszy jest policjantem, który zrobił błyskotliwą karierę na posterunku policji na Manhatannie, drugi podejrzanym o morderstwo ćpunem. Nie mieli ze sobą kontaktu od wielu lat, gdy Vincent opuścił kłótliwą żonę i depresyjne miasteczko. Teraz starszy LaMarca musi wrócić w miejsce, gdzie spędził młodość, odnaleźć syna i zapewnić mu fachową pomoc. Będzie też zmuszony stanąć twarzą w twarz z demonami, które dręczyły go całe życie i odpowiedzieć na najważniejsze pytanie - czy jest skazany na bycie tym, kim jest, czy też w każdej chwili może zmienić swoje życie. Rozmyślaniom LaMarca towarzyszą nowe wydarzenia. Jego refleksje przeplatają się z akcją, nadając poszczególnym scenom głębsze znaczenie. Jednak nie jest to kiczowaty symbolizm, raczej sugerowanie różnych rozwiązań czy interpretacji tego samego wydarzenia. Reżyser pokazał swojego bohatera przez jego czyny, a nie opisy czy monologi - LaMarca zaczyna o sobie mówić dopiero pod koniec filmu - które są najprostszym, ale i najmniej ciekawym zabiegiem. Widzimy na przykład dość skromne, ale starannie uporządkowane mieszkanie detektywa. Jego dziewczynę, która mieszka piętro niżej. Gdy chce się spotkać z Vincentem, dzwoni do niego. Dzięki takiemu przedstawieniu codziennego życia postaci, reżyser nie narzuca widzowi jednej interpretacji zachowania i charakteru LaMarca. Każdy sam sobie tworzy w głowie obraz detektywa. "Dochodzenie" ogląda się z zaciekawieniem, choć nie jest to typowy thriller policyjny. Brak w nim efektownych pościgów, prostego podziały na dobrych i złych. Wręcz przeciwnie - granica między pozytywnym a negatywnym bohaterem często się zaciera. Nie ma wyraźnej czerni i bieli w "Dochodzenia", a tło filmu tonie w różnych odcieniach szarości. Caton-Jones ciekawie przedstawia funkcjonariuszy policji. Część z nich to porządni gliniarze, którzy wiele poświęcą dla sprawy, natomiast większość to leniwie myślący policjanci, którzy nie gonią złodzieja, tylko kogoś, kto akurat biegnie. W "Dochodzeniu" poza głównym wątkiem jest zarejestrowanych wiele właśnie takich ciekawych obserwacji. Każda postać drugoplanowa bądź epizodyczna ma swoją historię, którą możemy odczytać z fragmentów ich opowieści, lub ich czynów. Caton-Jones nie skupia się tylko na dramacie LaMarco, dzięki temu film jest o wiele bardziej interesujący. Drugim atutem filmu są kreacje aktorskie. Przede wszystkim Roberta de Niro. I choć nie jest to występ na miarę tych w filmach Scorsese czy Levinsona, to de Niro znów zaskakuje. Gra za pomocą dość oszczędnych środków wyrazu - spojrzenia, gestu, sposobu chodzenia, a mimo to policjant LaMarco jest ciekawą i intrygującą postacią. Nikt tak jak de Niro nie potrafi sugestywnie wyrazić subtelnych i zmian nastroju za pomocą prawie niezauważalnych gestów. Partneruje mu Frances McDormand, która znakomicie buduje postacie drugoplanowe. Jej bohaterka jest silna i niezależną kobietą, która jednak marzy o stabilizacji. Wspiera LaMarco w jego decyzjach, ale potrafi się też do niego zdystansować. Dzięki tej dwójce aktorów widzimy przekonywujący dramat obyczajowo-policyjny, który odróżnia "Dochodzenie" od wielu innych filmów kryminalnych. Uważam, że warto obejrzeć film Michael Catona-Jonesa. Mimo że nie ma w nim spektakularnych pościgów i bijatyk, opowiada bardziej o rodzinie niż o zbrodni, jest to interesująca propozycja. Warto też się zastanowić, czy nie ułatwiamy sobie życia mówiąc "taki już mój los" czy "to nie ode mnie zależy". Bo może to jednak Amerykanie mają rację, uważając, że każdy dzień może być początkiem reszty twojego życia?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones